Z pamiętnika pielgrzyma - Pierwsze kroki

Opublikowany 2022-01-01, zaktualizowany 2021-03-07

Wczoraj wysiadłem z Thorobusa i zacząłem swoją wędrówkę pieszo. Sam nie wiem ile kilometrów przeszedłem. Dopiero ok. 23:30 rozbiłem namiot i przespałem się chwilę. Ciągle podchodziły mnie jakieś zwierzęta, to była ciężka noc.

Wstałem jak jeszcze było ciemno, szybko zwinąłem namiot i ruszyłem dalej. Było gorąco i ciężko mi się szło. Do samego Saint-Jean-Pied-de-Port podwiózł mnie mężczyzna w długich włosach z kolczykami. Specjalnie dla mnie nadrobił drogi.

Pozwól się prowadzić

Często zbaczałem z jakichś powodów ze swojej wpierw obranej drogi. Zawsze jednak czułem prowadzenie Boga. Tak jakby prowadził mnie inną drogą do tego samego celu.

Podobne mam wrażenie w życiu codziennym. Coś sobie zaplanuję, powierzę wszystko Bogu, a tu nagle wszystko wychodzi zupełnie inaczej i okazuje się, że te “inaczej” jest o wiele lepsze od mojego planu. Dlatego tak ważne jest powierzenie tego Bogu i dopuszczenie Go do swojej koncepcji by trochę w niej namieszał. Bez naszej zgody On tego nie zrobi.

Protestant w kościele… to tak można?

Jest pięknie, mała miejscowość w górach z uroczą rzeką. Kocham takie widoki. Przy łóżku w albergue poznałem Piotra a on poznał mnie z Chrisem i razem zwiedzaliśmy miasto, na koniec weszliśmy do kościoła i wspólnie się modliliśmy.

Chris jest protestantem. Osobiście jedność Chrześcijan bardzo leży mi na sercu i dlatego o tym wspominam. Chris po wejściu do kościoła katolickiego nie zaczął wytykać, że na ścianach są obrazy świętych, nie wykłócał się o to kto ma rację.

Zamiast tego starał się nas, katolików, naśladować.

Jak my przyklękaliśmy przed tabernakulum, to on też, jak my się żegnaliśmy to on też. Mimo, że jego droga do Boga jest inna i pewnie nie wierzy w przeistoczenie to okazywał nam szacunek. Może warto byśmy i my, katolicy, zachowywali się podobnie względem “odłączonych” braci. Łączy nas wiara w tego samego Jezusa Chrystusa.

Kłócąc się między sobą do niczego nie dojdziemy.

Po tym wszyscy poznają, żeście uczniami moimi, jeśli będziecie się wzajemnie miłowali. /J 13, 35/

Gdzie jest kij!!!

W biurze pielgrzyma dostałem credencial (rodzaj paszportu potwierdzający, że jestem pielgrzymem). Po drodze w restauracjach, schroniskach zbiera się pieczątki, które są dowodem przebytej drogi. Oprócz credencial’a dostałem jeszcze muszelkę św. Jakuba, symbol pielgrzymów.

Chciałem znaleźć gdzieś kij, jak typowy pielgrzym jednak wszyscy sprzedawali je za 10 euro za sztukę. Stwierdziłem, że sam go sobie znajdę i wyrzeźbię (okazało się, że dopiero po dwóch tygodniach znalazłem kijek, który by się do tego nadawał, widocznie wielu pielgrzymów wpadło na ten sam pomysł co ja 😅).

Ze schroniska wyruszyłem prawie ostatni. Nie śpieszyło mi się.

To nie wyścig

Każda rozmowa zaczyna się tak samo “Cześć, skąd jesteś, dlaczego tu jesteś itp.”. Tak poznałem Iliane z Włoch i Susane z Niemiec. Wszyscy są tu bardzo otwarci.

To był piękny dzień. Cały czas szliśmy przez góry czasami padało, czasami było mgliście, czasami słońce prześwitywało przez chmury. Piękne widoki. Wszyscy mówili, że to najcięższy dzień, ale szczerze mówiąc dla mnie nie był taki ciężki. Myślę, że mogę przejść więcej, ale wtedy poznam mniej ludzi.

Często gonimy za karierą, czy nawet marzeniami i przez to mijamy ludzi bez słowa. Teraz bardzo uogólniam, ale często trzeba dokonać wyboru co jest dla mnie ważniejsze. Nie twierdzę, że jedna czy druga opcja jest lepsza, ale warto świadomie wybrać jedną z tych dróg.

Jak chcę być sportowcem na 100% poświęconym ciągłemu rozwojowi, to wiąże się to z wieloma wyrzeczeniami. Jeśli nie jestem na nie gotów to może warto się zastanowić czy jest to droga dla mnie.

Miłość zamiast plecaka

Mało jest tu ludzi dobrze przygotowanych do długich wędrówek. Większość to zwykli “turyści”. Chcę zapamiętać każdą osobę. Powoli zakochuję się w tym szlaku.

Z perspektywy czasu patrzę, że nie trzeba być świetnie przygotowanym fizycznie, posiadać profesjonalny sprzęt i parę tysięcy na koncie by wybrać się na camino. Na szlaku można usłyszeć powiedzenie, że im lżejszy plecak tym więcej miłości doświadczasz i to się sprawdza.

Dziś śpię w starym albergue, jest świetnie, stare mury, masa łóżek, wszyscy razem w jednej sali.

Kolejne dnie mijały coraz szybciej, a z każdym przybywało wspomnień i nowych doświadczeń o czym już niedługo. Tym razem trochę szybciej niż poprzednio :)

Cieszę się, że dotarłaś\eś na sam koniec wpisu. Gdyby interesowało Ciebie jak ta pielgrzymka się zaczęła to zapraszam do poprzedniego wpisu .

A jeśli chcesz posłuchać jak przejść camino 4000km z Polski w 146 dni to zajrzyj do historii Daniela i Natalii .

Krzysiek
Krzysiek

Zostań na kawę - zapisz się na newsletter

Newsletter jest najlepszym sposobem na utrzymanie z nami kontaktu. Zazwyczaj wysyłamy maila w sobotni poranek i znajdziesz tam kilka refleksji do kawy, nowy artykuł, czasem coś do posłuchania lub coś wartościowego na co natrafiliśmy w tygodniu.

Żadnego spamu, masz nasze słowo.