Pierwszy krok w Beskidy - relacja z wyprawy z czytelnikami

Opublikowany 2018-07-07, zaktualizowany 2022-01-06

W czerwcu 2018 roku zorganizowaliśmy pierwszy wypad w Beskidy z czytelnikami.

Wy poznaliście nas, my poznaliśmy Was. To dopiero pierwsza taka wyprawa, bo z pewnością będą kolejne.

Za całość organizacji odpowiadał Krzysiek, który ma swoją firmę organizującą właśnie wypady w Beskidy 🙂 Beskidzki przewodnik numer 1 na Podlasiu!

Z zapisanych osób do terminu wyjazdu dotrwała nas piątka. Wszyscy byliśmy z Warszawy, więc wyprawa zaczęła się już we wspólnej podróży w góry. 5-6h wspólnych rozmów no i kawy od wiodących producentów kawy w kubeczkach*. O tym co na blogu - o życiu, o małżeństwie, o relacjach i o ojcostwie.

Jakie jest prawdopodobieństwo, że trafi Cię piorun?

Auto zostawiliśmy w Barcicach i stamtąd ruszyliśmy na szlak , by przeżyć (dzięki Bogu!) największą przygodę życia. Wychodziliśmy powoli na grzbiety, a za nami niebo coraz bardziej ciemniało. I właśnie kiedy przechodziliśmy przez długą polanę piorun uderzył najpierw po lewej. Potem po prawej. A potem prosto na naszych oczach po drugiej stronie polany.

Szanse, że trafi nas piorun są niskie, bo tylko 1:775000, ale chyba obecność podczas burzy na polanie w górach znacząco je podnosi. Wszyscy przestaliśmy się uśmiechać i zaczęliśmy biec w stronę drzew. Jeśli masz wybór: być najwyższym punktem w okolicy lub stać pod drzewem podczas burzy, to wybierz to drugie.

Krzysiek ogromnie szanuje góry. Nawet tak niepozorne Beskidy pochłaniają co roku ofiary śmiertelne. Tylko nawet jeśli je szanujesz, nie masz gwarancji, że one uszanują Ciebie.

Nasz przewodnik poprowadził modlitwę, kazał każdemu znaleźć swoje drzewo (jeśli miałoby na kogoś spaść, to dobrze gdyby tylko na jedną osobę) i po prostu czekać. Nie było innej drogi ucieczki jak tylko z powrotem przez polanę. A pioruny waliły dosłownie obok ze wszystkich stron. Nie będę mówić jak bardzo przemokliśmy.

Po 15 minutach burza ucichła i to jest ta chwila, kiedy ustępuje stres i wiesz, że będziesz to opowiadać do końca życia. Podziękowaliśmy Bogu i ruszyliśmy dalej.

W górach nie warto się sztywno trzymać planu

Wycieczki z przewodnikiem kojarzą mi się tak, że idzie przewodnik, coś opowiada, a za nim grupa owieczek, która go słucha. Krzysiek projektem “Pierwszy krok” chce to zmieniać. Z każdym wchodzi w relację. A w Beskidach to łatwe, bo przez całe trzy dni szliśmy tam sami, nikogo nie spotykając. Myślę, że nikt nie czuł się wykluczony, każdy był częścią grupy .

To właśnie wtedy można porozmawiać o tym wszystkim co Cię trapi, a czego nie jesteś w stanie poruszyć na szybkiej kawie na mieście. W Tatrach nie byłoby to możliwe, bo tam na większości szlaków idziesz w tłumie turystów. No chyba, że zimą .

Krzysiek cały plan wyprawy miał przygotowany wcześniej. Bałem się, że burza-nie-burza, będzie chciał się go sztywno trzymać. On potrafi jechać 12h pociągiem, żeby potem kolejne 12h wędrować. Na całe szczęście, reaguje na wszystkie warunki wokół: pogodę, kondycję uczestników, otoczenie.

I tak - dopasowywał plan w trakcie, tak żebyśmy dali radę dotrzeć do miejsca noclegu na czas. Bardziej przywódca, niż przewodnik. 💪

Beskidy też góry

Beskidy kojarzą się z najpopularniejszymi z nich - Bieszczadami. W Bieszczadach jednak już trudno o spokojne miejsca, a na połoninach latem czuję się jak w kolejce do sklepu. Beskid Sądecki dał mi to poczucie intymności i dzikości.

Na każdym kroku natykaliśmy się na salamandry plamiste i udało nam się wypatrzyć żbika**. Świetne miejsce, żeby się trochę odciąć , bo nawet z zasięgiem bywa problem 🙂

Podróż była długa, ale warta każdej chwili. Warta każdej wspólnej kolacji w schronisku. Warta każdej kawy z widokiem na Tatry. I warta każdego zamienionego słowa. Wprawdzie pod koniec ze zmęczenia wyłączały się nam mózgi i gadaliśmy już same głupoty, ale to też miało swój urok 😉

I tak przeszliśmy trzy dni łańcuchów od schroniska do schroniska. Mieliśmy kawiarkę, dripper i etiopską kawę . A wycieczkę zakończyliśmy w pijalni tych dziwnych wód w Krynicy-Zdroju. Krzysiek pokazał gdzie najlepiej kupić pamiątki, oscypki i ukraińską chałwę, wsiedliśmy do auta i ruszyliśmy w drogę powrotną.

Rzuć to wszystko i jedź w Beskidy

Mimo tego, że to piszemy blog o męstwie to pojechały z nami tylko kobiety - Panowie, jakieś parytety następnym razem? :) Chcemy Was wszystkich poznawać, chcemy z Wami rozmawiać i chcemy Wam pokazać, że jesteśmy tacy jak Wy.

A jeśli nie chcesz czekać na kolejny wyjazd z czytelnikami Braci przy kawie, to zawsze możesz jechać na którąś z wypraw organizowanych przez Krzyśka, polecam tego przewodnika.

  • Orlen i McDonald’s 😉

** albo rysia albo zwykłego kota, który mieszka w lesie w jaskini

PS: jeśli nie chcesz przegapić informacji o kolejnej wyprawie czytelników, albo po prostu lubisz się zamyślić nad kubkiem sobotniej kawy, to zostaw nam swój e-mail 🙂

Paweł
Paweł

Zostań na kawę - zapisz się na newsletter

Newsletter jest najlepszym sposobem na utrzymanie z nami kontaktu. Zazwyczaj wysyłamy maila w sobotni poranek i znajdziesz tam kilka refleksji do kawy, nowy artykuł, czasem coś do posłuchania lub coś wartościowego na co natrafiliśmy w tygodniu.

Żadnego spamu, masz nasze słowo.